I przyszła wiosna…

Wiosna… To już nie to, co kiedyś bywało, gdy po kilku miesiącach tęgich mrozów, zalegającego śniegu, utrudniających życie zasp i śnieżyc, przychodziła wiosna. Dzień stawał się coraz dłuższy, słońce zaczynało przygrzewać, śnieg się topił, a przyroda powoli, bardzo powoli budziła się do życia…

Dziś wiosna to już nie to samo. Żyją przecież całe roczniki dzieci, które nigdy nie widziały lub nie pamiętają śniegu. Nigdy nie ulepiły bałwana, nie zjeżdżały na sankach, a i z jazdą na łyżwach mają kłopot, bo zbyt wysokie temperatury  uniemożliwiają uruchomienie odkrytego miejskiego lodowiska. I wtedy przyszła zima 2021 roku. Dzieciom przyniosła mnóstwo śniegu i radości, a dorosłym kłopot ze wzmożonym ogrzewaniem mieszkań i domów, zaspami, śliskimi drogami i mrozem.

Używanie terminu „wiosna” sugerowałoby, że tradycyjnie wyróżniamy cztery pory roku, w tym wspominaną tu wiosnę. To nie do końca prawda. Coraz liczniejsza grupa naukowców i meteorologów skłania się ku stwierdzeniu, że z biegiem lat w Europie, w tym także w Polsce, będziemy wyróżniać tylko dwie pory roku: zimno - mokrą i ciepło – suchą. Oczywiście jest możliwe, że od czasu do czasu zdarzać się będą jakieś ekstremalne odstępstwa od tego porządku, ale będą to tylko wyjątki potwierdzające tworzącą się na naszych oczach nową regułę.

Wiosna ściśle łączy się z postacią Marzanny, zwanej też Moreną, Marzaniokiem, Śmiercią, Śmiercichą lub Śmiertką. To obrzędowa kukła, postać kobieca, uważana za uosobienie zimy, chorób, śmierci i różnorodnego zła nękającego kiedyś ludzi w okresie zimowym. Była ona niszczona rytualnie, topiona, rozrywana na kawałki i niekiedy palona. Kukłę odpowiednio formowano ze słomy, oblekano w białe płótno ( to analogia do białego całunu śmiertelnego) lub w elementy kobiecego stroju ( bluzkę, spódnicę, fartuch, gorset i wianek).

Rytuał niszczenia Marzanny łączył się czasami z obrzędem „zielonego gaika” ( nowego latka, lateczka, latorośka). Była to „wiecznie zielona” gałąź świerkowa lub sosnowa przybierana wstążkami, kolorowymi bibułkami, wydmuszkami jaj i triumfalnie wprowadzana – po zniszczeniu symbolu zimy – do wsi. Miała ona nieść mieszkańcom nadzieję, szczęście, zdrowie i urodzaj.

Obrzęd topienia Marzanny, bezskutecznie zwalczany przez Kościół, zachował się do naszych czasów, ale od połowy XIX wieku stał się przede wszystkim zabawą popularną wśród dzieci i młodzieży. W Polsce zwyczaj ten był szczególnie popularyzowany przez media i obecnie jest mocno osadzoną w tradycji zabawą dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym, urządzaną na powitanie wiosny, czyli najczęściej 21 marca, w pierwszy dzień kalendarzowej wiosny.

Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko uzbroić się w cierpliwość, przeczekać tych kilka tygodni i powitać prawdziwą ciepłą wiosnę, póki jeszcze jest nadzieja, że nadejdzie… Wiosna, wiosna, wiosna, ach, to Ty…

                                                                                                                                              Urszula Konieczka